- Wieści i zlecenie
- Budzimy się rano w miarę wypoczęci. Idziemy do ratusza dopytać o szczegóły zlecenia na chrabąszcza. Burmistrza nie zastajemy - strażnicy odsyłają nas do karczmy.
- W Nowym Zrębie Oleg przekazuje mieszczanom wieści jakie otrzymał od gońca - Addę, królową Temerii, oraz nowonarodzonego księcia Foltesta zaatakowała jakaś czarownica, pewnikiem sama Filippa Eilhart. Królowej nic nie jest, jednak książę został zauroczony.
- W związku z atakiem polowanie na czarownice zostaje wznowione. W karczmie widzimy młodego kapłana, nie posiadającego się z radości, niecierpliwie czekającego na swoją część przemówienia o roli kultu Wiecznego Ognia. Widzimy też - przyglądającego nam się z resztą - mężczyznę przedstawionego motłochowi jako Kapitan Braunn, członek zakonu Łowców Czarownic (już nie Potworów, najwyraźniej te bronią się bardziej niż baby z krostami na nosie i niespokojnie śpiące dzieci).
- Kapitan przyjechał aż z Novigradu i szuka ochotników do stworzenia nowego oddziału Łowców. Ma na sobie herb, który kojarzymy już dość dobrze - trzy głowy przebite mieczem.
- Tłum rozchodzi się. Rozmawiamy z Olegiem:
- opowiadamy jak natknęliśmy się na rdzawe chrabąszcze idąc w kierunku Mariboru od Góry Carbon jakiś czas temu, oraz o krasnoludach, które walczą z podobnym problemem
- burmistrz oferuje nam 200GP za pozbycie się szkodników, jeśli udowodnimy, że nasza teoria jest prawdziwa i kolejne 200GP jeśli problem nie wróci w ciągu miesiąca
- Kaspar oczywiście nie zostawił dla nas obiecanych 1000GP
- ostrosłup - "kamień węgielny" w parku ufundował anonimowy darczyńca (jak było można się domyślać), burmistrz nie chce zdradzić nic więcej
- Tartak i zwiady
- Z polecenia burmistrza, prowadzeni przez dwóch strażników odwiedzamy tartak kawałek za miastem. Rzeczywiście większość narzędzi jest przerdzewiałych, dokładnie tak jak spodziewalibyśmy się po robakach, które podejrzewamy.
- Narzędzia zawieszone wysoko na ścianie są niemal nietknięte. Deski na podłogach są zupełnie luźne, po gwoździach ani śladu. Pod nimi znajdujemy korytarze rozmiarem przypominające szczurze.
- Zbieramy trochę złomu na przynętę i ruszamy dalej, dziękując strażnikom za cierpliwość i wspominając, że póki co narzędzia chłopi powinni trzymać wysoko.
- Wyruszamy do kanałów. Ktoś nas śledzi, jednak nie udaje nam się go złapać. Po delikwencie zostają jedynie ślady bosych stóp i oddalający się dźwięk klapania tychże o błocko.
- Korzystając z chwili Kajetan wysyła wiadomość do Keiry, chciałby zamienić kilka słów na temat ruin posiadłości Merigold.
- W kanałach udajemy się do początku korytarza chrabąszczy. Łapiemy jednego mniejszego osobnika na przynętę - okazuje się, że czułki i żuwaczki bestii niszczą metal, doprowadzając go do stanu, w którym jest dla nich jadalny.
- Wyruszamy z naszym okazem do Olega udowodnić, że nasza teoria jest słuszna. Burmistrz zdaje się być bardzo zadowolony z efektów naszej pracy.
- Ilana kątem oka zauważa napis na jednej z teczek pośród papierów piętrzących się na biurku: "Park im. Merigold".
- Z okna dostrzegamy kapitana Braunna. Mężczyzna wykazuje wręcz niezdrowe zainteresowanie naszymi osobami. Szkolący właśnie nowych kadetów kapitan używa na nich podobnego wisiorka jak Myrton i Igna do wykrycia użytkowników magii.
- Z powrotem w kanał
- Wracamy do kanałów. Kajetan mało delikatnie wyrywa Ilanie kilka włosów i zabezpiecza nimi bramę - będziemy mieli pewność, że jesteśmy śledzeni jeśli ktoś zerwie je otwierając bramę.
- Ruszamy w głąb, ku wejściu do tuneli robaków. Druidka eksperymentuje, sprawdzając na co stworzenia są wrażliwe, gdy Kajetan zauważa w cieniach śledzącego nas niziołka. Wywołany zwiewa aż się za nim kurzy.
- {Elf}śKajetan wysyła w głąb tuneli bandę przyzwanych stworków, które eksterminują mniejsze owady, a ich matkę (królową?) przeganiają, odsłaniając kolejny tunel pod ziemią. Tuneli jest więcej i zdają się ciągnąć w nieskończoność, rozgałęziać i zbiegać.
- Oprócz konwencjonalnych obrażeń kłutych karaczany są wrażliwe na ogień i galaretowaty śluz zalegający w kanałach. Wychodzimy z kanałów odpocząć i zastanowić się jak permanentnie usunąć szkodniki.
- Niespodziewana konferencja
- Chwilę po tym, jak rozbijamy obóz w lesie za miastem, w okolicy zaczynają skupiać się małe, tańczące świetliki.
- Zaniepokojona Ilana pyta Kajetana co się dzieje, ale światełka szybko nas otaczają, rozpoczynając wizję - w okół nas siedzi sześć postaci.
- Jedna z postaci to Keira, która informuje nas, że prosić o rozmowę członka Rady Nowej Kapituły (jak na przykład ją) jest równoznaczne z prośbą o audiencję całej Rady. Nie kryje złośliwej satysfakcji. Kajetan, udając niewzruszonego, domyśla się, że to zemsta za pierwszą wiadomość wysłaną w nie najlepszym momencie - czarodziejka, zdaje się, nie zadowoliła się przeprosinami.
- Elf rozpoznaje większość postaci, a ostatnia przedstawia się sama. Są to Margarita Laux-Antille (rektorka Aretuzy), Ida Emean aep Sivney (jedna z wolnych elfów z Dol Blathanna), Triss Merigold, Dorregaray z Vole (Rektor Ban Ard) oraz Radcliffe z Oxenfurtu (Mistrz Arkanów).
- Po krótkiej dyskusji, okraszonej wymianą uszczypliwości między magami, Kajetan dostaje pozwolenie aby oczyścić, ustabilizować i zająć resztki piwnicy pod Mariborem.
- Z miejsca w oczy rzuca się nieskrywana niechęć Idy Emean do elfa, którego czarodziejka od początku spotkania traktuje z góry.
- Kajetan, korzystając z obecnej audiencji, opowiada o swojej przypadłości, chorobie (czy klątwie), prosząc jednocześnie o radę. Ida impertynencko rzuca zaklęcie milczenia, przerywając elfowi. Nie przebierając w słowach nazywa go renegatem, po czym opuszcza spotkanie.
- Kajetan kończy swoją historię. Dorregaray, wiedzący o Wranach najwięcej, zaprasza Kajetana do swojej pracowni. Okazuje się, że to on jest tym magiem, który utknął na Skellige. Na spotkanie przyodział się nawet w futrzany kubrak w barwach jednego z klanów (szary i czerwony).
- Pada propozycja, aby elf podjął współpracę z Nową Kapitułą, ten jednak odmawia - na chwilę obecną interesuje go kooperacja na zasadzie "przysługa za przysługę", a zachowanie Idy oraz uszczypliwości między członkami Rady nie napawają optymizmem.