Skip to content

Latest commit

 

History

History
49 lines (48 loc) · 8.57 KB

sesja-045.md

File metadata and controls

49 lines (48 loc) · 8.57 KB

Sesja 45

  1. Chłodne pożegnanie z Nowym Mariborem
    • Z samego rana robimy zakupy i sposobimy się do drogi. Na odchodnym Kajetan wypytuje o nazwisko Kaspara. Dowiadujemy się jedynie, że przybył on tu razem z kolumną wojskową z Wyzimy.
    • Ruszamy w drogę. Za miastem zauważamy w oddali kolumnę wojska, zmierzającą do miasta od północy, ale nie chcąc zwracać na siebie już bardziej uwagi przyspieszamy kroku i ewakuujemy się czym prędzej.
  2. W pół drogi do Mayeny
    • W połowie traktu Maribor-Mayena trafiamy do budującego się dopiero zajazdu - postoju dla kupców i innych podróżnych. Właścicielem przybytku jest krasnolud z Novigradu, Morgan Guus.
    • W karczmie robota wre. Robotnicy pracują nad składaniem półek i wykańczaniem wnętrza, jednak do końca robót jeszcze daleko.
    • Za kilka srebrniaków dostajemy miejsce na nocleg, kolację i ciepłe śniadanie. Kajetan, częstując krasnoluda jedną ze swoich zdobycznych flaszek, wypytuje o sytuację w Novigradzie:
      • rządzi tam wielebny Hemmelfart
      • zwierzchnik duchowieństwa wziął się za magów i im podobnych
      • w mieście zakazana i tępiona z ramienia kościoła jest nie tylko magia, ale też alchemia, zielarstwo, a i cyrulików się przegania
      • będąc właściwie na granicy, z dala od serca kultu i rozmawiając ze "swoim" - krasnoludem - żartujemy sobie z pontyfikowanego
      • krasnolud przytacza zabawną rymowankę: "o wielebnym Hemmelfartcie, któremu w głowie tylko kurwy i żarcie".
    • Układamy się na nocleg w jednej z dwóch powstających, wielkich izb póki-co-bezimiennej karczmy. Noc przebiega spokojnie i bez zakłóceń. W izbie oprócz nas nocują robotnicy. Sam właściciel zaś zajmuje drugą, równie przestronną izbę, zaadaptowawszy ją natenczas na swój tymczasowy pokój.
  3. Przydrożne atrakcje
    • Po śniadaniu bez zbędnego mitrężenia ruszamy w dalszą drogę. Jak dowiedzieliśmy się od Morgana, do Mayeny powinniśmy trafić przed zmrokiem jeśli tylko będziemy trzymać się traktu. Od Mayeny do Brugge czekają nas kolejne 4 dni drogi.
    • Na odchodnym Kajetan rzuca propozycję nazwy dla nowo powstającego przybytku: "W pół drogi".
    • W okolicy południa na drogę przed nami zwala się drzewo. Wykorzystując element zaskoczenia zachodzi nas od tyłu banda rabusiów, która to "pomogła" drzewu się przewrócić.
    • Ilana wdaje się w krótką wymianę zdań z przywódcą rabusiów dumnie opierającym się o zwalony konar. Pyta dla kogo ci zbierają "podatki" za przejście tym odcinkiem traktu - zostaje zbyta debilnym żartem.
    • Kajetan, mając dość głupich odzywek szemranych typków w ułamku sekundy teleportuje się za plecy domorosłego herszta bandy, przystawiając mu sztylet do gardła. Zaskakuje tym wszystkich, z Ilaną włącznie. Druidka jednak szybko podłapuje sytuację i próbuje zastraszyć resztę kmiotków.
    • Czterech z szóstki niedoszłych rabusiów natychmiast rzuca broń i ucieka traktem w stronę zajazdu zostawiając za sobą kłęby pyłu i swojego herszta. Z pozostałej dwójki tylko jeden łotr dalej dzierży kuszę pomimo gróźb Kajetana obiecującego poderżnąć gardło ich szefa jeśli się nie oddalą i nie zostawią nas w spokoju.
    • Oprych nie wytrzymuje presji, oddaje niecelny strzał w stronę Ilany, po czym rzuca się w las, w ślad za swoim gnającym już towarzyszem.
    • Druidka, zmieniona w olbrzymiego wilka, podejmuje pościg. Chce dać nauczkę łotrowi, nawet jeżeli strzał był chybiony. W trakcie pościgu jej zmysły wyłapują jeszcze jednego łowcę w okolicy. Bije od niego odór starej, zatęchłej krwi. Ilana kończy swój pościg słysząc krzyki oprycha dopadniętego przez, zdaje się, ghula.
    • W tym czasie Kajetan zmusza herszta do oddania mu swoich butów i mieszka, po czym przepędza zbira klapiącego - ku ogromnej uciesze elfa - bosymi stopami o śnieg i błoto.
    • Mag pali buty w zaaranżowanym naprędce ognisku, kiedy dołącza do niego Ilana. Druidka ostrzega, że pomimo dziennej pory w lesie panoszą się ghule i że powinni czym prędzej ruszać dalej - tak, by w Mayenie nie zastała ich noc.
  4. Tajemniczy posłaniec
    • Na moście koło Mayeny zaczepia nas kruk. Zwierzę krąży nad nami, po czym "atakuje" Ilanę. Druidka zdejmuje mu z szyi tubus ze zwojem. Pergamin jest pusty.
    • Kruk nalega żeby podpisać papier. Z rozmowy z nim Ilana dowiaduje się, że jest on przyzwańcem magistra Floriana, a także, że kiedyś był sową dopóki ta go nie zestrzeliła (za co nawiasem chowa do niej lekką urazę).
    • Zwój jest magiczny. Kajetan bardzo nieufnie odnosi się do podpisywania czegokolwiek in blanco, ale ostatecznie stawia swoje inicjały na papierze, rozpoczynając tym pisemną rozmowę z magiem z Brugge.
    • Od samego Floriana dowiadujemy się dlaczego od ostatniego wieczora każda próba kontaktu z nim kończyła się fiaskiem - mag zamknął się w pracowni obwarowany magicznymi ekranami. Ten zwój ma umożliwić bezpieczną metodę wymiany wiadomości w czasie rzeczywistym, bez ryzyka, że ktoś je przechwyci.
    • Mag prosi nas o nietypową rzecz - mamy dostarczyć mu możliwie duży fragment menhiru z Mayeny. Ma on stanowić istotny komponent w rozprawie z Larsem.
    • Odsyłamy kruka i udajemy się na spoczynek nieopodal mostu, z dala od mayeńskiego pola bitwy.
    • Noc mija w miarę spokojnie. Kajetan zauważa kilku konnych ubranych na czarno. Konni rozglądają się zupełnie jakby czegoś lub kogoś szukali. Następnie idą w stronę Mayeny, zostawiając konie uwiązane przy moście.
    • Po kilku godzinach z pobojowiska słychać krzyki. Dwóch z czterech konnych wraca biegiem, obaj są mocno poranieni. Odcinają wolno dwa pozostałe konie, a sami odjeżdżają galopem.
  5. Karkołomne zadanie
    • Nad ranem Kajetan relacjonuje Ilanie nocne zajście. Druidka rusza odszukać wypłoszone luzaki w nadziei, że na ich grzbiecie szybciej dotrą do Brugge.
    • Ilana odnalazłszy konie stwierdza, że tylko jeden z nich nadaje się do jazdy. Próby uleczenia drugiego z połamanymi nogami kończy coś, co wyciąga swe macki z rzeki i wciąga konia do wody.
    • Na końskim grzbiecie we dwójkę wjeżdżamy do ex-miasta. To, co rzuca się momentalnie w oczy to rozmaite, stosunkowo świeże ludzkie członki porozrzucane po okolicy. Widać, że po zniknięciu dybuka ludzie zaczęli częściej zaglądać do Mayeny, a ghule wyraźnie mają z tego używanie.
    • Koń stąpa niespokojnie, boczy się i trzeba go popędzać żeby kroczył do celu. Będąc już w centrum wspólnymi siłami wybieramy menhir na tyle uszkodzony, by odłupanie z niego kawałka nie stanowiło zbyt dużego wyzwania.
    • Zamiast sięgnąć po oczywiste, acz bardzo głośne rozwiązania jak zaklęcie Kajetana, które potrafi roztrzaskać i skruszyć wszystko, co nieożywione, podchodzimy do problemu z głową i rozwagą. Ilana używa swoich druidycznych zdolności, aby zachęcić rośliny do wyrastania ze szczelin kamienia. Elf zaś "podlewa" rośliny, tworząc wystarczające ciśnienie w szczelinach aby kawał menhiru zwyczajnie odpadł od reszty.
    • Nasze starania zostają nagrodzone, ale kiedy pakujemy kamień do torby i już mamy dosiąść konia, dookoła robi się jakby niespokojniej. Nasze poczynania musiały zaalarmować ghule, bo jedna z poczwar zaczyna nas gonić.
    • Ilana zmienia się w dużego wilka, płosząc tym konia i zmuszając go do jeszcze szybszej ucieczki z Kajetanem na grzbiecie. Pędzimy na złamanie karku do mostu.
    • Koło mostu, na umocnionym nabrzeżu Kajetan tworzy bezpieczne schronienie na noc. Koń zostaje z nami pod "kloszem" i okazuje się to być doskonałym wyborem, ponieważ w czasie odpoczynku do naszego obozu podchodzi ghul. Koń płoszy się, ale Ilana szybko go uspokaja. Kajetan, nie bawiąc się w kurtuazje, bezceremonialnie szyje z kuszy do niepokojącej nas poczwary.
    • Zdezorientowany ghul nie będąc w stanie zlokalizować źródła ataku, ucieka w popłochu.
    • Reszta nocy przebiega już bez dalszych zakłóceń. Przed snem Ilana wysyła posłańca z wiadomością do Finarrina.
    • Elf porozumiewa się z Vicovaro - mag jest zadowolony z rozmiaru kamienia który udało się nam pozyskać. Planujemy zostawić go na granicy (mag chciał aby dostarczyć go bezpośrednio, jednak nie jest to naszym zdaniem dobry pomysł, domyślamy się że od przekroczenia granicy będziemy mieli krótką "smycz").