- W drodze do Medownej
- Docieramy nad rzekę w miejscu, gdzie bród jest dość szeroki i niezbyt głęboki, a nurt nieco spowolniony pływającymi w rzece grudami śniegu.
- Kajetan bada, czy da się rzekę przebrodzić bez potrzeby instalowania liny łączącej brzegi i tym podobnych.
- Woda jest lodowata, a im bliżej przeciwnego brzegu tym większe wrażenie przedzierania się przez kisiel. Zarówno woda jak i powietrze zauważalnie gęstnieją.
- Ilana otwiera oczy na magię i zauważa, że nad rzeką wisi gęsta, opalizująca na zielonkawo magiczna mgła, która przyprawia ją o krwotok z nosa (podobnie jak w Mariborze).
- Kajetan używa magii do przedostania się na drugi brzeg, następnie pomaga Ilanie zamontować linę, żeby i ona mogła się przedostać przez rzekę.
- Przechodząc przez magiczną mgłę elf doznaje dziwnej amnezji - zapomina wydarzenia z ostatnich 2 tygodni. Jest sfrustrowany i nie ma pojęcia, co się dzieje. Ilana podejrzewa go o nowy głupi żart.
- Rozbijamy obóz nad brzegiem, nie chcąc dalej maszerować po starciu z mgłą. Ilana dochodzi do wniosku, że nawet jej niezbyt rozgarnięty towarzysz nie ciągnął by mało śmiesznego żartu tak długo - wierzy, że po odpoczynku będzie mu w stanie pomóc.
- Nad ranem Kajetan czuje się trochę lepiej - wspomnienia zaczynają powoli wracać, być może ze względu na odporność elfów na uroki(?).
- Medowna
- Zbliżając się do wioski, słyszymy podniesione głosy - kilka swojskich i kilka z wyraźnym nilfgaardzkim akcentem. Głosy należą do wojskowych, którzy panoszą się po wiosce z taczkami i łopatami.
- Wojskowymi dowodzi mężczyzna (oficer?) na koniu - to posiadacz obcego akcentu. Mężczyźni, a jest ich 4, przekopują się przez zaspy śniegu wyraźnie czegoś szukając.
- Po chwili cichej obserwacji widzimy, że:
- wojskowi szukają resztek drzewo-ludzi, którzy zaatakowali nas podczas naszej ostatniej wizyty w Medownej
- znalezione "zwłoki" są transportowane na taczkach wprost do ogniska
- jest prawdopodobnym, że poszukiwania te są prowadzone na zlecenie magistra Floriana, znanego nam maga z Brugge
- po ogromnym dębie została tylko wielka dziura w ziemi - wygląda, jakby ktoś wyrwał drzewo z korzeniami
- śniegowe chmury idące od Brokilonu wydają się nacierać nad ziemie Brugge falami
- niedaleko wioski wojskowi rozbili obóz - 3 namioty mieszczące na oko po 4 ludzi
- Czekamy aż się ściemni na tyle, żeby bezpiecznie podkraść się do wioski. Dół po wielkim drzewie wydaje się być dobrym miejscem na odprawienie rytuału z użyciem zwoju, więc zakradamy się tam niezauważeni.
- O zachodzie wojskowi podkładają ogień pod stojące jeszcze chaty. Jako że ich obóz znajduje się w pewnym oddaleniu, nie zmieniamy naszego planu.
- Kajetan, wspierany przez Ilanę, odczytuje zaklęcie na zwoju. Papier niemal od razu rozsypuje się w pył. W tym samym momencie śnieżyca przybiera na sile, a dół, w którym jesteśmy nagle znajduje się w samym oku cyklonu. Zostajemy wyrwani z własnych ciał, poddając się magicznej wizji.
- Dostępujemy zaszczytu rozmowy z personifikacją Ducha Natury - starym, wyschniętym i pomarszczonym, zakapturzonym mężczyzną, którego skóra przypomina korę. Choć nie widzimy jego twarzy, spod cienia kaptura patrzy na nas para świecących, szmaragdowych kryształów stanowiących oczy postaci.
- Mężczyzna jest ciasno opleciony ciernistymi pnączami. Na spotkanie z nim nasza świadomość zostaje porwana głęboko pod ziemię, do sporych rozmiarów jaskini.
- Zadajemy kilka pytań, na które postać udziela nam odpowiedzi w postaci wizji:
- "Czym jest Królowa Cierni?": szybujemy nad lasem, który przypomina Brokilon, ale jest znacznie większy, tak duży, że nie widać nawet morza, a w jego sercu tętni życiem miasto pełne strzelistych, kamiennych budowli i wieżyczek. W pałacu stanowiącym centrum tego miasta widzimy elfią parę - kobietę w czerni i mężczyznę w bieli. Widzimy upływ czasu, zamek niszczeje, a postaci starzeją się. W pewnym momencie mężczyzna znika, a oczy kobiety zachodzą czernią
- "Co i kiedy robili Aen Eldrin w Medownej?": przed naszymi oczyma przewija się całe istnienie Medownej, jednak przybysze nie pokazuję się w niej ani razu
- "Jak odesłać Aen Eldrin skąd przybyli?": Ciernie oplatające personifikację Natury zaciskają się nieco. Nagle znajdujemy się w innej jaskini, ze stertami kamieni i jeziorem. Widzimy niewyraźną postać gestykulującej kobiety. Rozrzucone kamienie zaczynają unosić się w powierzu i układać w łuk opisany "Tor Corax". Powietrze wokół łuku zaczyna jarzyć się nienaturalnym światłem, woda z jeziora wpływa w konstrukcję formując pionową taflę. Kobieta pada na kolana, połączona z portalem delikatną złotą poświatą, jak gdyby nitką. Tafla wody w łuku zaczyna robić się niespokojna, wraz z jej falami mamy wrażenie, że pewne rzeczy przenikają między złączonymi przestrzeniami, tam i z powrotem, niczym przypływ i odpływ. Słyszymy zachrypnięty, od wieków nieużywany męski głos "Ona jest kluczem...".
- "Jakie są prawdziwe intencje przybyłych Aen Eldrin?":
- Widzimy Tytanię, "Królową Słońca", władczą, z ręką opartą na jej mieczu, zasiadającą na tronie wśród płonących zgliszczy jakiegoś królestwa.
- Widzimy Verenestrę, "Księżną Dębu", spokojną, siedzącą pod jakimś drzewem, bawiącą się z leśnymi zwierzętami, w zgodzie z naturą.
- Widzimy Oberona, "Zielonego Lorda", siedzącego w jakichś ruinach, otoczonego ludźmi, elfami, krasnoludami... Słuchacze są przejęci pieśnią, którą gra na lirze, nuty zdają się tańczyć w powietrzu i tworzyć obrazy... Nie opodal niego, na kawałku pergaminu lewitujące pióro samo spisuje słowa śpiewanej historii.
- Widzimy Aurila, "Pana Lodowego Ogrodu", o lodowatym spojrzeniu, przechadzającego się po ogromnej sali, pełnej zamrożonych posągów, zbyt szczegółowych aby mogły być zaledwie zamrożoną wodą.
- Widzimy przez chwilę niewyraźną, ciemną, majaczącą sylwetkę, skąpaną zdaje się we krwi. Odczuwamy głód, żądzę, pragnienie i strach, uczucia bijące od postaci.
- "Jak możemy ocalić cię, Panie, oraz nasze światy przed scaleniem?": Pędzimy na północy wschód Brokilonu, w stronę gór, do Col Serrai. Widzimy z gałęzi drzewa spory blok lodu, w jego przezroczystej, górnej części widać twarz elfiej kobiety, domyślamy się, że to Eithne. Widzimy też biegnącą w głąb lasu wiązkę o złotej poświacie, przypuszczalnie wciąż łączącej ją z portalem, który widzieliśmy w poprzedniej wizji. Obraz urywa się, widzimy znów Medowną. Stary dąb, stojący jeszcze niedawno na jej środku jest przyozdobiony, najwyraźniej niedawno świętowano przesilenie. Widzimy jak jakaś postać o nieproporcjonalnie dużej głowie i czerwono żółtych ślepiach (nekker?) wygrzebuje się z ziemi zaraz obok drzewa i wbija w nie coś, jakby cierń. Obserwujemy samych siebie, wędrujących po opustoszałej już wiosce kilka tygodni temu, uciekających przed budzącym się drzewem. Po jakimś czasie drzewo podnosi się i, idąc na korzeniach, opuszcza miejsce, w którym wyrosło. Widać złotą wiązkę, podobną do tej połączonej z zamrożoną elfką, kończącą się gdzieś na nieboskłonie.
- Z każdym kolejnym pytaniem pnącza co raz mocniej zaciskają się wokół sylwetki mężczyzny. Oplatają szyję, dusząc słowa, a głowę otaczają cierniową koroną.
- Kajetan robi kilka kroków z zamiarem odplątania postaci z ciernistego pnącza. Słyszymy zimny, nienawistny, jednocześnie straszny i piękny kobiecy głos: "Wystarczy.". Ciernie z niesamowitą prędkością strzelają w naszą stronę, przebijając nasze formy
- Odzyskujemy świadomość, okrutnie wyczerpani, upadamy z plaskiem w błoto. Słyszymy raban od strony obozu wojskowych.
- Kajetan bez zastanowienia rzuca się do ucieczki. Wierzył, że zaklęcie będzie ciche i absolutnie nie ma pojęcia jak rozmowa z wojakami mogła by się skończyć dobrze.
- W głowie Ilany kołacze się kilka pomysłów. Druidka zostaje w dole i czeka aż wojacy się zbliżą, po cichu licząc na w miarę pokojową rozmowę, być może nawet z samym Florianem.
- Widząc agresywne nastawienie militarnych, decyduje się w ostatniej chwili na ucieczkę, zamieniając się w borsuka i ryjąc mały tunel w ziemi.
- Po krótkiej podróży przez tunele nekkerów, Ilanie udaje się dotrzeć do znajomego wzgórza, a stamtąd do rzeki.
- Wyczerpany Kajetan przedostaje się przez rzekę nieco bardziej w górę jej biegu. Na linii drzew spotyka dwie driady, które rozprawiają się z jednym z czarnych deptających mu po piętach, oraz elfa, Yaevinna, wnioskując z ubioru Scoia'tael. Jedna z driad rozpoznaje elfa, a i Wiewiór zdaje się być przychylny pobratymcowi.
- Kajetan nalega, aby najpierw zaczekać, a później odszukać Ilanę.
- Nad rzeką druidka przyzywa Protektora, który pod postacią olbrzymiego kruka przybywa jej z pomocą. Przeprawiają się przez rzekę w tym samym miejscu, w którym uczyniliśmy to rankiem.
- Protektor wydaje się być bardzo osłabiony. Przelatując nad lasem, kruk zostaje złapany w locie i zmiażdżony przez oplecionego ciernistymi pnączami Morvudda.
- Ilana spada, na szczęście upadek amortyzują liczne gałęzie, w skutek czego udaje jej się nie doznać zbyt dużych obrażeń.
- Kajetan z Yaevinnem, słysząc dźwięki szamotaniny, biegną w tym kierunku. Znajdują Ilanę i wszyscy w trójkę umykamy przed zbliżającym się, zawładniętym przez ciernie Morvuddem.
- Las zdaje się robić bardziej niebezpieczny, niż do tej pory, a my jesteśmy wyczerpani. Nasz nowy towarzysz decyduje, że najszybciej wypoczniemy w towarzystwie Oberona. Nie mając siły ani okoliczności aby się sprzeczać, podążamy za nim.